Historia serduszkowego rozrabiaki

MOJE SERDUCHO JEST ZDROWE ... a ja jestem WIELKI!!!

piątek, 10 lutego 2012

prawie rok...

minął prawie rok od ostatniego wpisu, a u mnie dzieje się dużo, oj dużo. Spoważniałem...chodzę do pierwszej klasy. Nie chciałem już przedszkola na oczy widzieć dlatego rodzice postanowili, że mimo wszystko pójdę do pierwszej klasy rok wcześniej...tak jak chciała Pani Hall z sześciolatkami zrobić...tylko w latach się temat przesunął...A JA CHODZĘ I JEST MI DOBRZE!!!

Mam w szkole duże wsparcie w siostrze...nie każdy ma tak komfortowo, że siostra jest przy nim...a ja mam...
jednak teraz po tylu miesiącach nauki...mogę powiedzieć, że lubię szkołę...nie mam problemów ze wstawaniem, z nauką ...tylko z kolegami czasami....
najbardziej mnie boli to, że niektórzy z nich uważają, że jestem mały...a przecież tak nie jest...jeden za to dostał ode mnie w oko...tylko mama się niepotrzebnie zdenerwowała...moja i tego kolegi...bo my się i tak dalej lubimy...czasami



wtorek, 22 lutego 2011

...tyłek pawiana

nie zrozumiałe jest dla mnie dzisiejsze rozbawieni mojej rodziny, mama aż płakała ze śmiechu ... ale od początku

zaczęło się od tego, że tata przyszedł z pracy i włączyliśmy telewizor, jeden z naszych ulubionych kanałów, a tam był program o lampartach ... właściwie o lamparcicy, która zaatakowała mame pawiana i zaczęła się opiekowac małym pawiankiem ... tylko te różowe tyłki pawiana ...

- tato, a dlaczego pawiany maja różowe tyłki
- nie wiem synku
- tato, a dotykałeś tyłka pawiana, on ma tam taka skórę???

... ja naprawdę nie widzę w tym nic śmiesznego;)

poniedziałek, 21 lutego 2011

... mój dom ...

nie wiem co mam o tym myśleć ... 
wszystko mam juz tam w serduszku poukładane, jest dobrze ... a za niespełna miesiąc rodzice znowu mnie do szpitala wysyłają ... och te męskie sprawy ...

szczerze ... to mi się juz nie chce szpitala ... serdecznie mam go dość

dziś po długiej przerwie znowu byłem w moim ukochanym przedszkolu ... tylko nie wiem dlaczego tak mało dzieciaków było ... wszyscy chorzy ???

wracając do tytułu posta ...
zapytałem rodziców, czy jak będę już dorosły to będę musiał wyprowadzić się z domu i czy dalej będę ich synkiem... nie wiem dlaczego mama się zasmuciła tym pytaniem ... powiedziała mi, że zawsze będę jej synkiem ... ale ona nie zrozumiała mnie ... przecież jak już sam będę miał rodzinę ... tata jest synkiem babci, bo babcia mieszka z nami ... a jak ja będę mieszkał ze swoją rodziną, to czy dalej będę synkiem mamy i taty?


środa, 15 września 2010

...ciężarówka...

ale dzisiaj było fajnie, nie dość, że tatuś przyjechał po mnie do przedszkola wcześniej...w końcu nie byłem ostatnim dzieckiem w przedszkolu...to czym przyjechał???

prawdziwą ciężarówką!!!

wszyscy mi zazdrościli, a ja byłem taki dumny...było tak super....jutro rano obiecał, że mnie tą ciężarówką zawiezie do przedszkola.



mamusia nie daje ze wygraną, kupiła mi jakiś elementarz, jakieś dodawanie dla sześciolatków....a ja przecież nie mam czasu na takie rzeczy...musiałem dzisiaj pomóc tatusiowi naprawić auto mamy, bo żarówka się zepsuła...chcociaż obawiam się, że nie uda mi się wywinąć od nauki...trochę zazdroszczę siostrzyczkom, że czytają książki, gazetki...i piszą co tylko chcą...


poniedziałek, 13 września 2010

...znowu do lekarza...

mama znowu chodzi ledwo żywa...teraz nie za sprawą mojego serducha, tylko tych męskich spraw... mama mówi, że jąderko mi nie zeszło i mam przepuklinę i muszą mnie operować...ja tam dzielny jestem, ale mama...!? nie mogli mi tego naprawić wcześniej, bo serducho dochodziło do siebie po tych wszystkich operacjach, a teraz już można...

w piątek jedziemy na konsultację do krakowa, a potem naciągnę mamusię na nowe lego...takie fajne lego city:)


dzisiaj rano musiałem wytłumaczyć rodzicom ważne określenia, wyobraźcie sobie, oni nie wiedzą co znaczy "zamrozek"...a to przecież takie coś, co mrozi mamie rano szyby w samochodzie.

muszę się przyznać, że nie chce mi się uczyć, w przedszkolu uczą nas literek, ale jest ich już tak dużo, że nie sposób zapamiętać...ale T, O, M, E, K - te literki znam:) o, rysować lubię, nawet bardzo...tylko, oczywiście nie za długo...wycinać uwielbiam, przyklejać....ale najbardziej to ja lubię grać w piłkę nożną... 

kiedyś namówiłem mamę, żeby mi kupiła takie specjale buty do piłki nożnej, ona tłumaczyła mi, że nie ma mojego rozmiaru, a ten który jest - jest o 3 numery za duży....ale ja jej udowodniłem, że jest dobry....i kupiła mi!!!....jaki z tego morał....nie tylko dorośli maja rację!





sobota, 11 września 2010

rozrabiaka do poprawy


rosnę, rosnę, rosnę i niedługo przerosnę...mamę, tatę i sosnę....albo siostrę?!...nie pamiętam słów tej piosenki zbyt dokładnie:)
jestem już tak długo po trzecim etapie leczenia mojego serducha...czuję się dobrze. tylko mama ciągle się denerwuje...ale taka to już chyba przypadłość mam:)

chodzę do przedszkola, już starszakiem jestem... w maluchach mi się zdarzało płakać za rodzicami, w starszakach już nie wypada... za rok pójdę już do pierwszej klasy...kilka dni temu mama zabrała mnie ze sobą na zebranie do szkoły .....szczerze mówiąc...w przedszkolu jest fajniej....w salach szkolnych tylko tablica i ławki. tablica jeszcze może być, bo można po niej mazać...ale te ławki tak w szeregu poukładane...nic ciekawego:)

może w przyszłym roku będę innego zdania...:)




środa, 25 lutego 2009

TO JUZ PONAD ROK...OD 3 ETAPU


hej...jak zwykle z moja systematycznością na bakier:)
jestem już rok po 3 operacji w monachium

jestem wielki!!!....tak mówią moi rodzice:)

oj, dużo się działo przez te kilka miesięcy....ostatnim razem pisałem wam o mojej "przygodzie z elektryką"... a w międzyczasie tyle różnych fajnych spraw "załatwiłem"

najciekawsze...to "pozbycie" się ząbka, zalanie łazienki (bo gotowałem zupę z mamy i taty kosmetyków)....na podłodze, a potem prysznicem chciałem ją umyć, zdobycie mistrzostwa świata w bałaganieniu

z moim serduchem jest dobrze...mama mówi, że już za kilka tygodnie pojedziemy je skontrolować...ale ja jestem pewny, że jest ok.