MOJE SERDUCHO JEST ZDROWE ... a ja jestem WIELKI!!!

wtorek, 26 lutego 2008

tak to się zaczęło...

co prawda nie jestem jedynakiem...mam jeszcze dwie siostry, starsze...okropnie niegrzeczne -bo ja grzeczny jestem:)
ale jak mama mówiła, one bardzo się ucieszyły, gdy dowiedziały się, że mama nosi w brzuszku mnie (co prawda, mama sama nie wiedziała, że ja...to ja:))

tak spokojnie sobie rosłem pod mamusinym serduszkiem...chociaż mama z tatą myśleli, że ja to dziewczyna!!! do 7 miesiąca ciąży:)...a tu nagle..cyk - i chłopczysko!!!

urodziłem się 3 marca 2005 roku...nawet nie byłem specjalnie zmęczony, pamiętam jak mama ze szczęścia, ze już jestem cały czas do mnie mówiła...a ja chciałem troszkę po tej drodze długiej odpocząć, pospać....pomlaskać:)
tak było...a ona swoje, ze jestem, że śliczny, że wspaniały, kochany....itd...

jeszcze nikt nie wiedział, że mam chore serduszko...chyba nawet ja sam nie wiedziałem...

po 3 dniach przynieśli mnie do domu...do mojej kołyski!!!

...nie ma mowy!!!...nie ustąpię!!!


rodzice postanowili oduczyć mnie przechodzenia z mojego łóżeczka do nich w nocy...nie ma mowy!!!...nie ustąpię!!!, przecież przywilejem dziecka (takiego jak np. ja), jest spanie z rodzicami:) co prawda, budzę się o 2 w nocy, wchodząc do środa, między rodziców, deptam po tacie...dosłownie...wczoraj wbiłem mu kolano w szyję...strasznie się przestraszył, ja też...zacząłem płakać i w ogóle zrobił się łomot o 2 w nocy...potem mama musiała mi bajki opowiadać, przytuliła mnie...(a chyba powinna tatę)...w każdym razie, tata zapowiedział, ze od dzisiaj śpię całą noc w swoim łóżku...zobaczymy!!! (kto wygra?), jestem pewien, że mama znowu się roztkliwi i zabierze mnie do siebie:)

w piątek jedziemy do naszego serduszkowego doktora - do prokocimia, na wizytę...mama mówi, że pan doktor, chce moje serduszko zobaczyć, czy silne jest...a ja powiedziałem, że pojadę...ale do kulek do krakowa. uwielbiam zabawę w kulkach...najlepsze jest to, że nie ma szans mnie z nich wyciągnąć, a ja nie słucham...a tata przecież do kulek nie wejdzie (bo się wstydzi)...więc, faktem jest, że wygrywam...ale nieunikniona jest wizyta a lekarza, a potem jedziemy do kulek!!!

mama trochę się denerwuje....ale nie wiem dlaczego...mówi, że już zawsze będzie mieć stracha...mamo!!! uspokój się!!

a w sobotę znowu do krakowa....ale tym razem będzie przyjemnie....bo naszemu serduszkowemu profesorowi, wręczają order uśmiechu!!! super...i spotkam sie z innymi serduszkowymi dziećmi....a jak przyjedziemy, to wam napisze i wkleję zdjęcia, bo ostatnio nauczyłem się je robić. co prawda, mama się denerwuję, jak biorę aparat...ale zdjęcia extra. poniżej wkleje zdjęcia, które zrobiłem dzikiemu niedźwiedziowi....no dobra, wypchany był...ale i tak straszny... dzik również (szkoda tylko, że dawno sie nie mył, co prawda kazałam żeby go pani umyła, ale ona się tylko roześmiała - nie wiem dlaczego??)







pozdrawiam serdecznie

tomek rozrabiaka


środa, 20 lutego 2008

...moje przemyslenia



tak sobie myślę, hania-serduszko...młodsza ode mnie, a już pisze bloga, więc wstyd mi się zrobiło i też będę pisał!
od dzisiaj.
to postanowione...a jak. duży facet jestem, więc co nieco sklecić potrafię...na poczatek moje zdjęcie...a potem się rozpisywał będę:)